Dla mojego pokolenia,
gdy rzeczywistość była siermiężna, szara i bez wyrazu, Trójka była niesamowitym
spektaklem muzycznych doznań. To Ona dawała mi możliwość poznawania i kreowania
mojego gustu muzycznego. To Ona odkrywała dla mnie różnorodną, światową muzykę,
która w tamtych czasach nie była dostępna gdzie indziej. To Ona karmiła mą duszę
wspaniałą polską twórczością, pełną przesłań o wolności i walki o lepsze życie…
To były doświadczenia
czegoś tak ulotnego i tak nietuzinkowego, a jednocześnie tak głęboko
zapadającego w zakamarki mej (jakże młodej wtedy) świadomości… Trójka to kultowe
programy, na które się wyczekiwało… by posłuchać, by nagrać na „kaseciaka”, by
przeżyć, by zaśpiewać… Wojciech Mann,
Marek Niedźwiedzki, Hirek Wrona to symbole, to autorytety, to świadomość
duchowa i intelektualna. Uwielbiałam/biam niepowtarzalne głosy prowadzących,
Ich wiedzę, kulturę i humor, Ich świadomość i przekaz…
Nie wiem czy dzisiejsze
pokolenie młodych ma takie „oazy kultu”? W czasach, gdzie autorytety są poniżane
i wyszydzane, nie ma już chyba takich „świętości”… Najpewniej jestem jednym z ostatnich
roczników, które były kształtowane właśnie przez Trójkę. Dziękuję, choć w
środku targają mną ogromne emocje. Żal, rozgoryczenie, wstyd… Zachłysnęliśmy
się rzekomą wolnością, którą się nam właśnie zabiera.
Czy dostrzegacie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz