Od zawsze lubiłam „starocie”. Stary, dziewiętnastowieczny kufer, witryna
i powojenny magiel, porzucone przez kogoś krzesła oraz odstawione w niepamięć
drobiazgi… szybko u mnie odżywają. Cieszy mnie to, że te rzeczy mają szansę
na drugie życie i cieszą nie tylko moje oko…
Dawno temu u babci Stasi na
strychu i w spiżarni wypatrzyłam piękne stare, zaniedbane meble…. W kufrze wymieniliśmy podłogę, która była „lekko
zgniła”. Okucia poddane zostały obróbce chemicznej i po XIX wiecznych
ozdobach zostało tylko to, co jest obecnie przytwierdzone do kufra. Pomalowaliśmy go bejcą i… stanowi schowek
na ręczniki.
Stary, powojenny magiel również
otrzymał nowe życie. Okucia zostały
odmalowane, magiel polakierowany, a obicie magla wykrochmalone i wyprasowane
(materiał utrzymał się w całości). Służy jako wieszak na torby i półka na
klucze. Do tego piękne, stare, poniemieckie, rzeźbione, kryształowe lustro… i
hol domu gotowy. Nadaje charakteru
naszym wnętrzom.
Te moje hobby przeniosłam do
pracy. Pomiędzy pokojami były stare, pomalowane trzykrotnie farbą olejną drzwi.
Farba została „zdjęta” i drzwi zostały polakierowane. Zamontowane na rolkach, pięknie
komponują się z białym pokojem… Do tego
powieszone, zwisające kwiaty i wnętrze mojego pokoju nabrało zupełnie innego
smaku… Piękne, prawda?
Lubicie taki styl czy zupełnie
Was to nie „rajcuje”? Piszcie kochani, chętnie poznam Wasze gusta…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz