środa, 6 listopada 2019

Przygarniam rzeczy z duszą...




Od zawsze lubiłam „starocie”. Stary, dziewiętnastowieczny kufer, witryna i powojenny magiel, porzucone przez kogoś krzesła oraz odstawione w niepamięć drobiazgi… szybko u mnie odżywają. Cieszy mnie to, że te rzeczy mają szansę na drugie życie i cieszą nie tylko moje oko…

Dawno temu u babci Stasi na strychu i w spiżarni wypatrzyłam piękne stare, zaniedbane meble…. W kufrze wymieniliśmy podłogę, która była „lekko zgniła”. Okucia poddane zostały obróbce chemicznej i po XIX wiecznych ozdobach zostało tylko to, co jest obecnie przytwierdzone do kufra. Pomalowaliśmy go bejcą i… stanowi schowek na ręczniki.

Stary, powojenny magiel również otrzymał nowe życie. Okucia zostały odmalowane, magiel polakierowany, a obicie magla wykrochmalone i wyprasowane (materiał utrzymał się w całości). Służy jako wieszak na torby i półka na klucze. Do tego piękne, stare, poniemieckie, rzeźbione, kryształowe lustro… i hol domu gotowy. Nadaje charakteru naszym wnętrzom. 

Te moje hobby przeniosłam do pracy. Pomiędzy pokojami były stare, pomalowane trzykrotnie farbą olejną drzwi. Farba została „zdjęta” i drzwi zostały polakierowane. Zamontowane na rolkach, pięknie komponują się z białym pokojem… Do tego powieszone, zwisające kwiaty i wnętrze mojego pokoju nabrało zupełnie innego smaku… Piękne, prawda?

Lubicie taki styl czy zupełnie Was to nie „rajcuje”? Piszcie kochani, chętnie poznam Wasze gusta…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz