czwartek, 30 kwietnia 2020

Każdej/mu z Was życzę takich wspomnień…


Dziś na moim FB wyświetliło się przypomnienie wspomnienia sprzed czterech lat – wyjazd do Warszawy na koncert – Adama Lamberta – promującego płytę „The Original Hight”. Przepiękne wydarzenie, które do dziś (i pewnie do końca mych dni) przywołuje masę wspaniałych wspomnień.  A wszystko zaczęło się od urodzinowego prezentu, który otrzymałam od moich Gwiazdeczek i Gwiazdorów z Kłodawy i za który jestem Im wdzięczna! Dziękuję. Dwa bilety na koncert mojego ulubionego Wykonawcy… Bezcenne…

Sama myśl o tym wyjeździe napawała mnie przeogromną radością i szczęściem. Sam wyjazd okazał się niesamowitą przygodą, którą będę wspominać do końca moich dni. Gdy z Kamą o nim opowiadamy „pękamy ze śmiechu”. Hmmm… Było z przytupem. Było wesoło. Było szaleńczo. Było międzynarodowo. Było szampańsko. Odciski od szpilek i zdjęcia, na których widok mogę tylko powiedzieć: Oj, działo się! No bo jak się bawić, to się bawić. 

Zaczęło się od zajęcia miejsca w pociągu (nr 75), ale nie w tym wagonie, w którym powinnam być, jedzenie z Kamą obiadu z dziwnych składników w Szklanych Tarasach, zatrzaśnięcie moich drzwi w hotelu – nie powiem Wam w jakim ubraniu, wciśnięcie się na początek kolejki i dziki szał podczas koncertu, wino o 2:00 nad ranem w restauracji „Frida Kahlo”, lot samolotem do Goleniowa i upragniony weekend z rodziną nad morzem…

To było wydarzenie, godne „czterdziestki”. Z wypiekami na twarzy, uśmiechem od ucha do ucha, z odlotowymi, spontanicznymi pomysłami, których realizacja dała mi (i nie tylko) tyle radości i przepięknych wspomnień. Z fenomenalną kobietą – Kamilą K., bez której ten wyjazd nie byłby tak niesamowity… Nie żałuję żadnej z chwil. A każdą z nich pamiętam, jakby się działa właśnie teraz… Cóż rzec? Kama przydałaby się powtórka! Żartuję? Absolutnie nie! 

Każdej/mu z Was życzę takich wspomnień…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz