Właśnie wróciłam z Wrocławia… Piękne miasto… Klimat… Tym
bardziej teraz, gdy jest jarmark bożonarodzeniowy… Choinka rozświetla rynek…
Piękna… Grzaniec na każdym rogu… Kupiłam malinowy… Ach co za smak i aromat…
Ciepło rozeszło się po ciele…
Gorąco polecam „wypad” do tego miasta z dziećmi… Moje już
trochę za duże, ale… Wszędzie, po drodze napotykałam krasnale… Wrocław z nich
słynie… Szczególnie jeden wpadł mi w oko… Ten, który przynosi sakiewki do domu…
Nawet dałam mu buziaka… Finansista oczywiście… Po drodze napotkałam drukarza,
kominiarza, strażaków, profesora i wiele innych fantastycznych tych baśniowych postaci…
Odwiedziłam uniwersytet… Jego sale przyprawiają o zawrót
głowy… Piękna architektura, malowidła, aż dech zapiera… Po drodze brama miłości…
Pełno zawieszonych kłódek na barierkach… Kolorowe serca na siatce przymocowanej
do mostu…
Zimno, więc przycupnęłam w przytulnej kawiarence „Literatka”…
Zamówiłam czekoladę z wiśniówką… Przepyszna… Piłam już taką w Brugii, ale ta
zdecydowanie była lepsza… Do tego wspaniały sernik na czekoladowym spodzie… i
nic do szczęścia człowiekowi nie potrzeba…
Pojedźcie, szczególnie teraz… choć Wrocław o każdej porze
urzeka… urzeka klimatem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz