Od średniowiecza święty Mikołaj
przynosi dzieciom prezenty... Nocą, gdy już śpią… Podkłada dzieciom drobne
upominki… małe zabawki, a przede wszystkim słodycze, owoce, orzechy i ciastka…
Oczywiście tylko tym, które były grzeczne przez cały rok… Niegrzeczne uderza
pastorałem…
Zwyczaje mikołajkowe
są udokumentowane od XV wieku w źródłach polskich, czeskich, austriackich,
holenderskich, belgijskich oraz niemieckich... W Holandii zachowały
się zapisy o wystawianiu butów przy kominku... W Czechach dzieci wieszały
skarpety na ramach okiennych… a w Austrii kładły buty na parapecie... Ciekawe
prawda?
Dzień pierwotnie upamiętniający
św. biskupa Mikołaja z Miry, znanego również jako Mikołaja Cudotwórcę, który
m.in. uratował trzech tonących żeglarzy, ocalił trzech niesłusznie uwięzionych
oficerów, a nawet zapewnił posag trzem ubogim pannom, umożliwiając im
szczęśliwe zamążpójście...
Od dawien, dawna… dla mnie prawdziwym Mikołajem jest postać
reklamująca napój Coca-Coli… Jest taki „prawdziwy”, z dziecięcych snów…
Uśmiechnięty, machający do dzieci ręką… Jakby nie było, to święto iluzji… ale w
dobie iluzji nas otaczającej… takie pozytywne… Uwielbiam to święto… Jest magiczne…
Obdarowując prezencikami, spełniamy marzenia naszych milusińskich…
I nie
czarujmy się to taki miły gest dla każdego z nas…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz