Kasię strasznie bolało ucho.
Spytała co ma zrobić? Kochane są trzy
takie kwiatki, które każda w swojej parapetowej apteczce domowej powinna mieć,
a są to aloes, żyworódka i geranium.
Od wielu już lat hoduję „anginkę”. Pomaga
mi ona przy bólu ucha. Wystarczy włożyć doń klika zmiażdżonych, świeżych
liści. Ponoć wdychanie zapachu liści przez
około 10 minut wyraźnie obniża ciśnienie krwi, a stosowanie takiej inhalacji
wieczorem działa nasennie.
Geranium ma właściwości
przeciwbakteryjne (zabija nawet gronkowce i paciorkowce) oraz przeciwwirusowe i
z tego względu stosuje się go przy
leczeniu chorób układu oddechowego, przeziębień, grypy, kataru, kaszlu, a także
stanów zapalnych zatok. Stosuje się go także przy infekcjach skóry,
zwłaszcza przy trądziku, egzemach, opryszczkach, łupieżu i rozstępach skóry.
Olejek geraniowy zmniejsza napięcia nerwowe, łagodzi bóle neuralgiczne,
stany lękowe i związane z nimi często zaburzenia seksualne. Stosuje się go do
masażu, jako dodatku do kąpieli oraz inhalacji w specjalnych kominkach
aromaterapeutycznych.
Świeże lub suche i rozkruszone
liście dodaje się do zaparzanej herbaty, co znacznie polepsza jej aromat. Drobno posiekanych listków lub
sporządzonego z nich naparu używa się do aromatyzowania sosów, kremów,
galaretek, słodkiego pieczywa, kostek lodu, masła, dżemów oraz syropów i octów.
Kandyzowane listki i kwiaty służą do dekoracji ciast. Listki kładzie się
niekiedy pod pieczone jabłka. Dodaje się
je również do wina, pasztetu z wątróbek i grzanek z serem. Piecze się je
także z rybą w winie jabłkowym.
Czyli samo zdrowie. Kasi już jest
lepiej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz