sobota, 20 lipca 2019

Sobotnie domowe SPA z aloesem…


Dzisiejszy dzień spędziłam w ogrodzie. Wymaga dużo pracy, to fakt, ale umiejętnie pielęgnowany cieszy oko, nie tylko gospodarzy. Kwiaty „uśmiechają się” każdego dnia, owoce zachwycają podniebienia, swoje warzywa smakują wyśmienicie. Właśnie zerwałam z krzaka pierwsze pomidory „malinówki”. Ach ten aromat i smak… 

Ale ja nie o tym chciałam pisać. Po tak wytężonym dniu, od godziny testuję wyroby z firmy FOREVER. Aloesowe żele, galaretki, mydła, scrub oraz kremy. Na zniszczone i przesuszone dzisiejszą pracą dłonie zastosowałam scrub, galaretkę oraz emulsję nawilżającą. Po dwudziestu minutach moje dłonie pięknie pachną, są miłe w dotyku i są mega nawilżone. Dziewczyny gorąco polecam ten zabieg, naprawdę działa.

Drugim zabiegiem, jaki wykonałam i właśnie oglądam jego efekty, było doprowadzenie moich stóp do normalności. Ziemia dla stóp jest realnym zabójcą, jednak ja uwielbiam chodzić boso po ogrodzie. Niestety. Namoczyłam więc je w gorącej wodzie z dodatkiem mydła aloesowego. Potem potraktowałam je srubem i galaretką aloesową. Po godzinnym zabiegu moje stopy już się do mnie „uśmiechają”. Są nawilżone, a przede wszystkim oczyszczone ze zrogowaciałego naskórka. Ulga. Ogromna. Jestem pod wrażeniem i zamówię ten srub. Jest najlepszy z tych, które stosowałam dotychczas.

No i twarz. O nią co prawda codziennie dbam, bo mam z nią problem. Jest bardzo wrażliwa, a przez to i sucha. Od dwóch lat stosuję emulsję nawilżającą. Dla mojej cery jest doskonała. Nawilża. Nie robi tzw. skorupy, nie świeci i nie „kulkuje się”. Domowe SPA uważam za bardzo udane. Teraz lampka wina i książka w ogrodowym zaciszu…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz