niedziela, 10 lutego 2019

Bądźmy obiektywni i sprawiedliwi w obie strony!


Większość z nas pamięta fragment słynnej powieści Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”, w którym Kali opowiada, co znaczy "dobrze", a co znaczy "źle". Mniej więcej brzmiało to tak: "Jeśli ktoś ukraść Kalemu krowę, to jest źle. Jeśli Kali ukraść komuś krowę, to jest dobrze". 

Obecnie, w naszej rzeczywistości, panuje wiele podwójnych standardów, które dzielą nasze społeczeństwo. Przytaczam kilka z nich, aby uzmysłowić, że z nimi spotykamy się na co dzień. 

Sami zauważacie, że często w reklamach eksponowane są nagie ciała i tego faktu nie ganimy. Ha, co niektórzy powiedzą, że tego nagiego ciała jest zbyt mało. Ale jakże często stajemy się krytyczni, gdy matka karmi piersią swoje dziecko w miejscach publicznych. Prawda? Hipokryzja czy podwójny standard? 

Kolejnym przykładem podwójnego standardu są katolicy. Nie wszyscy, ale znamy takich w swoim otoczeniu. Chodzą co niedzielę do kościoła, a poza nim prowadzą życie pełne hipokryzji. „Dobry chrześcijanin” naśmiewa się z innych, mówi o nich źle, wyzywa, kłamie, zmyśla, plotkuje, a gdy potrzebują pomocy odwraca się plecami. Jak powiedział papież Franciszek: „Ci ludzie nie prowadzą życia chrześcijańskiego. To są hipokryci, jeśli masz być katolikiem takim jak oni, lepiej być ateistą”. W stu procentach zgadzam się z tym stwierdzeniem. 

W kolejce stoi ocena kobiet i mężczyzn. Jeśli mężczyzna jest przystojny i ma powodzenie u dziewczyn jest popularny. Natomiast jeśli kobieta rozmawia swobodnie z gronem mężczyzn jest „bardzo” zainteresowana ich towarzystwem. Mężczyźnie przewodzącemu grupie mężczyzn przypisuje się zdolności przywódcze. Gdy grupie przewodzi kobieta dostaje miano władczej i rządzącej się. Podsumowując, o grupie mężczyzn mówi się, że się spotykają. Natomiast jeśli grupa kobiet spotka się, by porozmawiać mówi się o nich plotkary. Prawda? 

A w życiu politycznym to już w ogóle. Stosowanie podwójnych standardów jest coraz bardziej widoczne. Kiedy „naszym” powinie się noga, to jest to wina kontekstu, wymaganie chwili, czasowego zaburzenia jasności myślenia. Kiedy coś na sumieniu mają „oni”, to tylko dowód na to, że oni po prostu tacy są, nie znajdujemy żadnego usprawiedliwienia. W przypadku pozytywnych sytuacji jest odwrotnie - my jesteśmy moralni, świetni i dobrzy, a oni? Im się zdarzyło. Brzmi znajomo?  

Ale Kochani, myślmy, analizujmy i wyciągajmy wnioski! Nie możemy zamknąć oczu i powiedzieć „nie ma mnie”, „mnie ta sprawa nie dotyczy”. Brak reakcji na drobne naruszanie norm prowadzi do poważniejszych wykroczeń. Jeśli będziemy obserwować na około siebie ciągłe naruszenie pewnych norm, z czasem przestaniemy być na takie symptomy wrażliwi i przestaniemy je zauważać. Tak nie wolno! 

Skoro jednych ganimy za pewne działania, nie możemy innych, gdy popełnią ten sam błąd lub naruszają normę, usprawiedliwiać! Każdy z nas powinien budować relacje, opierając się na wzajemnym zaufaniu, ale jeśli w tych relacjach coś „idzie nie tak”, trzeba móc się do czegoś odwołać. I tym czymś jest konstytucja, przyjęte normy i zasady funkcjonowania społecznego. W swoim życiu nie stosujmy podwójnych standardów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz