środa, 14 listopada 2018

Trudna sztuka przepraszania...


Przyznacie same, że przeproszenie i przyznanie się do błędu to trudna sprawa. Czasem wolelibyśmy o temacie zapomnieć lub na siłę udowodnić, że mieliśmy rację. Ale i przepraszać niekiedy trzeba. Jest to świadectwo dojrzałości i odwagi. 

Przepraszanie kurtuazyjne, czyli np. „Wybacz, ale się nie zgodzę z tobą…” oznacza, że wcale nie zależy nam na tym, by nam wybaczono. Choć może wydawać się nieszczere, przeważnie wiemy, jak ją odczytać i nie powoduje ona nieporozumień. Kurtuazja nie powoduje jednak nawet ułamka takich trudności, jakie targają nami, gdy faktycznie mamy kogoś przeprosić.

Bywają sytuacje, kiedy przeprosiny są niezbędne. Najprościej jest, gdy naszym zachowaniem lub słowami nieco przekroczymy granicę dobrego tonu, szturchniemy kogoś, podniesiemy głos albo użyjemy obraźliwego słowa. Bywa też, że faktycznie mocno coś przeskrobiemy niszcząc zaufanie innych osób do nas samych. W powyższych momentach przeprosiny to rzecz naturalna.

Natomiast najtrudniejszą sytuacją jest ta, w której będziemy współwinni doprowadzenia do ostrej kłótni i wzajemnego obrażania się. Takie coś następuje zazwyczaj w wyniku wybuchów złości i nie jest przemyślane. Taką sytuację koniecznie należy naprostować, jeśli chcemy utrzymać kontakt z drugą stroną. 

Prawdziwe i szczere przeprosiny wcale nie obniżają wartości człowieka, a podkreślają jego charakter. Nie każdy bowiem potrafi się zdobyć na ten gest. Jeśli ktoś jest w stanie przyznać się do błędu, zwłaszcza poważnego, pokazuje, że jest wart zdecydowanie więcej niż traci na tej sytuacji. Faktycznie miał moment słabości, ale nie stracił szacunku dla siebie. Co więcej jest gotów ponieść konsekwencje swoich słów i czynów z podniesioną głową, żałując, ale nie załamując się. To bardzo wartościowa cecha.

Uczynienie pierwszego kroku przepraszania, gdy drugą stronę uznajemy za współwinną jest najtrudniejsze. Przeprosiny to gest pojednawczy, który ma być impulsem do naprawienia relacji. Przepraszać warto, ponieważ większość autorefleksyjnych osób będzie żyła z ciężarem poczuciem winy, jeśli danej kwestii nie naprostują. Ciężar ten narasta z czasem i im dłużej zwlekamy, tym trudniej nam przeprosić, przez co dystans do danej osoby wciąż wzrasta, aż staje się niemal niemożliwy do skrócenia. Po przeprosinach, zwłaszcza w ciężkiej sprawie, czujemy się natomiast o wiele lepiej. Lżej. Atmosfera staje się oczyszczona i nie musimy zaprzątać sobie tym głowy. Dla tego uczucia warto się przemóc.

Nie ma co ukrywać, że przepraszanie bywa trudne. Sama mam z tym problemy, zwłaszcza w sytuacjach nieoczywistych, w których częścią winy obarczam drugą stronę. To dla mnie wciąż pole do pracy, ale wiem doskonale, że muszę ją wykonać. A jak Wam przychodzi przepraszanie? Musieliście kiedyś przepraszać w naprawdę trudnej sytuacji?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz