Jestem matką dwóch nastoletnich synów…
Dorastają… Codzienne kłótnie, trzaskanie
drzwiami – to "normalność"… Momentami czuję się jakbym była w centrum
serialu „Rodzinka.pl”… Wiem, że moje
dzieci dorastają, stają się niezależnymi osobami, szukają sposobów, aby to
wyrazić ale czemu to musi odbywać się naszym wspólnym kosztem? Postanowiłam
zgłębić temat i przybliżyć i Wam, i sobie powyższy temat… Bo śmiem twierdzić, że temat dotyczy nie tylko
mojej rodziny…
Oczywistym jest, iż okres dojrzewania nastolatka to bardzo trudny czas dla całej rodziny.
Dziecko się buntuje, jest bardziej drażliwe, ma zmienne nastroje. Ten trudny czas dojrzewania można jednak przetrwać…
trzeba tylko wiedzieć jak... Tak piszą w mądrych książkach…
Codzienne kłótnie,
trzaskanie drzwiami, bycie nieznośnym – to typowe objawy buntu nastolatka… Ich nasilenie zależy od
temperamentu dziecka i od
naszego kontaktu z nim.... Nasza
dotychczasowa „Niunia” po prostu wchodzi w okres dojrzewania…. W jego życiu następuje wiele zmian… Zmienia się wygląd ale przede wszystkim
zmienia się Jego psychika…
Wg mądrych źródeł – „Bunt nastolatka - to okres intensywnego
wzrostu i przemian w organizmie... Hormony "buzują", wpływając na
zmienność nastrojów i większą drażliwość. Poza tym dorastające dziecko chciałoby mieć więcej wolności i
zaufania. Chce być poważnie traktowane. Tymczasem my, rodzice, coraz więcej
od niego wymagamy, stosujemy coraz więcej zakazów i obciążamy je nowymi
obowiązkami. Dlatego rodzi się bunt.
Będzie przybierał na sile, jeśli nie
okażemy dziecku zrozumienia. Nastoletnie dziecko czuje swoją odrębność i
chce ją zaznaczyć. Zaczyna od tego, co najłatwiejsze. Odmienny ubiór, fryzura
na irokeza, kolczyk w nosie, tatuaż, mroczny wystrój pokoju itp. mają
podkreślić jego indywidualność, zakomunikować oddzielenie się od rodziców.
Wyglądem i zachowaniem nastolatek krzyczy: "Hej,
staję się dorosły, mam swoje zdanie, swoje potrzeby i problemy. W moim życiu
dzieje się tak wiele, trudno mi sobie z tym wszystkim poradzić...".”
Przytaczam zasady jakie
w tym okresie musimy, my jako rodzice, stosować:
- Nie podnoś głosu. Twój krzyk to dla dziecka sygnał, że mu nie pomożesz.
- Najpierw wysłuchaj. Pozwól mu przedstawić swój punkt widzenia.
- Nie przerywaj komentarzami. Zadawaj pytania. Jeśli widzisz, że dziecko ma problem z odpowiedzią, nie nalegaj. Może za kilka minut będzie gotowe ci odpowiedzieć. Naciskając, tylko je zniechęcisz.
- Nie musisz się zgadzać z tym, co nastolatek mówi, ani ulegać wszystkim jego prośbom i naciskom. Nie pozwól, by tobą manipulował. Ale pamiętaj o argumentach. Unikaj słów: "Zabraniam ci i koniec".
- Rozmawiaj spokojnie. "Rozumiem cię, ale...", "Podobają mi się twoje argumenty, jednak mnie nie przekonałeś, wrócimy do tej rozmowy za rok".
- Jeśli czegoś dziecku zabraniasz, uzasadnij dlaczego. Przyznaj: "Martwię się o ciebie. Nie chce cię puścić na ten koncert, bo nie jestem w stanie zapobiec temu, co może cię tam spotkać". Dziecko poczuje, że się o nie troszczysz. Może zaproponuj, że je na ten koncert zawieziesz i odbierzesz.
- Zadziw trochę swoje dziecko, zaskocz. Potraktuj problem z humorem. Rozładuj napięcie, niech dziecko wie, że ma fajnego rodzica.
- Nie mów: "Ja w twoim wieku, to...", ani "Mnie było gorzej, ty masz wszystko" - to na nic. Lepiej zabierz dziecko na zakupy, pokaż, ile coś kosztuje i jak długo trzeba na to pracować.
- Nie wygłaszaj wykładów ani nie zwracaj się jak do malucha. Traktuj dziecko jak partnera. Tłumacz w sposób prosty, zrozumiały.
Pierwszą zasadą komunikacji z
nastolatkiem jest cierpliwe słuchanie… Nic nie mówiąc, nie ponaglając, nie zajmując się w
tym czasie niczym innym... Wiem, że to trudne, ponieważ nasze rady i
komentarze same cisną się nam na usta... Młodzi ludzie często nie chcą nic
usłyszeć, chcą się tylko wypowiedzieć... Jeśli zobaczą, że są słuchani, to
chętnie będą mówić… Wiem,
że to trudne… Ale próbujmy i konsekwentnie realizujmy… Przecież bezgranicznie kochamy - te nasze skarby...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz