Piotr przyszedł ze szkoły i… Mamo dawno nie robiłaś wafli…
proszę, proszę, proszę… Pomogę, wiesz, że pomogę… Nie wiem jak u Was, ale u
mnie w kuchni zawsze mam „schomikowane” wafle i orzechy, bo to
najszybsze „ciasto świata”…
Tak więc, po obiedzie zabrałam się do pracy… Paczka wafli
tortowych – jest… Puszka mleka zagęszczonego jest, ale w sklepie… Piotr pobiegł
kupić… A ja wyciągnęłam orzechy włoskie… Mamy ich tysiące, więc zaczęłam tłuc
skorupki…
Puszkę z mlekiem wstawiłam do wysokiego garnka i zalałam
wodą (puszka powinna być w całości zakryta)... Do tego celu wykorzystuję
garnek do szparag… Gotowałam przez ok. 2
godziny… Orzechy posiekałam na drobne kawałki... Od Nigelli Lawson „ściągnęłam”
podwójny tasak do ziół… Wykorzystuję go również do orzechów (i nie tylko)… Naprawdę
gorąco polecam… Świetna rzecz…
Po upływie wymaganego czasu odlałam wrzątek i postawiłam
puszkę w zimnej wodzie… Nigdy nie
otwieraj gorącej puszki… Kiedy puszka była już zimna, otwarłam ją i przełożyłam
zawartość do szklanego naczynia… Do masy dodałam posiekane orzechy... No i
zaczęło się smarowanie… Gotową, posmarowaną paczkę przykryłam deską do
krojenia, obciążyłam garnkiem wypełnionym wodą i odstawiałam na ok. 30 minut…
Już jedzą… Aż im się "uszy trzęsą"… A jak Wy
przygotowujecie wafle? Piszcie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz