Minęło już 2,5 roku, jak mój tato
odszedł na zawsze… Zachorował 1 listopada 2013 roku... O ironio... „Dopadł” Go rak
dróg żółciowych. Nowotwór złośliwy, zdiagnozowany w ostatnim stadium, w którym
nie można już nic zrobić, tylko czekać na śmierć…
Oczywiście do nas wiadomość ta
nie docierała, nie przyjmowaliśmy do siebie słów lekarzy, szukaliśmy złotych
recept, wspaniałych lekarzy – cudotwórców. Niestety tato, mimo pozytywnego
nastawienia, po trzymiesięcznej ciężkiej walce o życie, zmarł.
APELUJĘ do nas wszystkich: BADAJMY SIĘ! Po stokroć to będę
powtarzać, bo wcześnie zdiagnozowany nowotwór daje szansę przeżycia, a nawet
całkowitego wyleczenia. Chodźmy do
lekarzy pierwszego kontaktu przynajmniej raz na dwa lata i wymuszajmy (bo wiem
jak jest) choćby podstawowe badania krwi.
My Kobiety, dodatkowo róbmy USG
piersi (nie
mówiąc już o samodzielnym badaniu piersi w domu) i przynajmniej raz w roku idźmy do ginekologa – celem wykonania cytologii. To nic nie kosztuje, a może
uratować nam życie!
Za dużo mamy do stracenia Kochani...
Ten apel skierowany jest przede wszystkim do mężczyzn, którzy nie chcą "zawracać" lekarzom głowy i badań w ogóle nie wykonują!
A potem pozostaje tylko żal i smutek... BADAJMY SIĘ! Proszę...
Ten apel skierowany jest przede wszystkim do mężczyzn, którzy nie chcą "zawracać" lekarzom głowy i badań w ogóle nie wykonują!
A potem pozostaje tylko żal i smutek... BADAJMY SIĘ! Proszę...