Niedawno na „damskim wieczorze”,
koleżanka spytała mnie jakie mam plany
na przyszłość… odpowiedziałam, że od
dwóch i pół roku, kiedy, po trzymiesięcznej, ciężkiej walce o życie, odszedł mój
Tato (rak), nie planuję, nie układam
dalekosiężnych koncepcji, bo życie codziennie daje mi to, czego się kompletnie
nie spodziewam.
A ona na to, że to niemądre z mojej strony… że taka osoba
jak ja powinna mieć rozpisany każdy dzień, tydzień, miesiąc! Przecież tobie życie przepływa
przez palce! – mówiła donośnym tonem. Zaraz potem ogłosiła wszem i wobec,
że Ona ma plan na najbliższe 25 lat!
W tej chwili zdziwiły się wszystkie uczestniczki tego przemiłego spotkania. Jak to?! - krzyknęłyśmy
chóralnie.
Ano tak! Przez najbliższe dziesięć lat
będę podróżowała po świecie. Przecież zarabiam pieniądze, to stać mnie
na takie fanaberie. W razie „W” mam dostęp do kasy zapomogowo-pożyczkowej, więc
dam radę. Przez następne dziesięć lat
będę zwiedzać Europę, bo podejrzewam, że z moim zdrowiem może już być różnie.
Zaśmiałam się ale za chwilkę
zagadnęłam: Uchyl więc nam rąbka
tajemnicy co będziesz robiła przez kolejne 5 lat?
Będę połykała tabletki na wszelkie dolegliwości i namiętnie będę
opowiadała wszystkim napotkanym ludziom przeżyte historie z moich licznych
podróży… - odparła.
Wszystkie się uśmiechnęłyśmy,
pokiwałyśmy głowami, popatrzyłyśmy na siebie i głośno krzyknęłyśmy: BRAWO! My też tak chcemy! Na co Ona
odparła – ale to jest mój autorski pomysł, nie sprzedaję go dalej… - zaśmiała
się. Śmiałyśmy się jeszcze długo. Każda z nas wracając do domu zaczęła
snuć plany… Ciekawe czy się spełnią?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz