poniedziałek, 31 października 2016

Badajmy się na Boga!



Minęło już 2,5 roku, jak mój tato odszedł na zawsze… Zachorował 1 listopada 2013 roku... O ironio... „Dopadł” Go rak dróg żółciowych. Nowotwór złośliwy, zdiagnozowany w ostatnim stadium, w którym nie można już nic zrobić, tylko czekać na śmierć…


Oczywiście do nas wiadomość ta nie docierała, nie przyjmowaliśmy do siebie słów lekarzy, szukaliśmy złotych recept, wspaniałych lekarzy – cudotwórców. Niestety tato, mimo pozytywnego nastawienia, po trzymiesięcznej ciężkiej walce o życie, zmarł.


APELUJĘ do nas wszystkich: BADAJMY SIĘ! Po stokroć to będę powtarzać, bo wcześnie zdiagnozowany nowotwór daje szansę przeżycia, a nawet całkowitego wyleczenia. Chodźmy do lekarzy pierwszego kontaktu przynajmniej raz na dwa lata i wymuszajmy (bo wiem jak jest) choćby podstawowe badania krwi.


My Kobiety, dodatkowo róbmy USG piersi (nie mówiąc już o samodzielnym badaniu piersi w domu) i przynajmniej raz w roku idźmy do ginekologa – celem wykonania cytologii. To nic nie kosztuje, a może uratować nam życie!



Za dużo mamy do stracenia Kochani...

Ten apel skierowany jest przede wszystkim do mężczyzn, którzy nie ch "zawracać" lekarzom głowy i badań w ogóle nie wykonują! 

A potem pozostaje tylko żal i smutek... BADAJMY SIĘ! Proszę...




2 komentarze:

  1. Pokolenie. Całe życie uprawianiem sport, starałem się zdrowo prowadzić co jakiś czas badania, i co? I tak w wieku 28 lat dopadl mnie złośliwy nowotwór kości. Guz jest nie operacyjny więc to nie ma nic do rzeczy. Każdy z nas ma swój los z góry przesądzony....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi Panie Arielu... ale jeżeli można wykonanym badaniem - wcześnie wykryć raka - to jestem za badaniami. Wiem, że nie wszystkich można ocalić ale nie traćmy nadziei, bo bez niej życie nie ma sensu. Mam nadzieję, że jednak Pan wyzdrowieje, czego z całego serca szczerze życzę. Pozdrawiam Agnieszka

      Usuń