piątek, 10 lutego 2017

Bierzmy przykład z Francuzek... slow life to jest to...



Ostatnio zgłębiłam swoją wiedzę na temat najlepiej ubranych kobiet na świecie… Chodzi oczywiście o Francuzki. Od wieków znane z dobrego stylu, wyrafinowanego smaku… Zawsze dobrze ubrane, umalowane i pachnące… Zawsze wyglądają perfekcyjnie… Niezaprzeczalnie mają wysublimowany gust…

Cóż takiego mają w sobie, że w każdym momencie wyglądają doskonale? Przyznam się, że pierwotnie sadziłam, iż wydają ogromne pieniądze na ubrania, i że najpewniej, u kosmetyczki, spędzają wszelki wolny czas… Otóż nie! Po przeczytaniu kilku książek, okazało się, że Francuzki wiedzą, czego chcą i wytrwale dążą do osiągnięcia swojego celu. Zawsze skupione, odprężone, zrelaksowane, bez zbędnego pośpiechu. Ich sposobem na piękny wygląd jest slow life Francuzki nie pędzą… Są świadome, że to klucz do sukcesu. Wynoszą to z domu…

Nam Polkom ciężko pojąć taki stan rzeczy. Zawsze zabiegane, zawsze spóźnione, z tzw. „językiem na brodzie”… Być może wynika to ze źle zorganizowanego czasu? Tym tematem zajmę się kiedy indziej, bo właśnie zgłębiam jego tajniki, aby móc Wam go przedstawić… 

Ale wróćmy do tematu… Francuzki tworzą ponadczasowe połączenia ubrań… Zawsze kierują się minimalizmem i elegancją… Klasyka, ot co… Z obserwacji oraz badań wynika, iż Francuzki zawsze zwracają uwagę na jakość, a nie na ilość! I tę zasadę Kochane powinnyśmy sobie zapisać w naszych „kajetach”! Lepiej mieć w szafie trzy dobre rzeczy niż dużo, tak naprawdę „byle czego”. Zauważcie, że stylistki również to podkreślają.

Francuzki dbają aby w ich strojach była nuta tajemniczości… Nie odsłaniają ciała, by przyciągnąć uwagę płci przeciwnej… Używają apaszek, kolorowych rajstop, ciekawych dodatków… Francuzki poświęcają sobie czas, dlatego wyglądają i czują się dobrze…

Pamiętacie słynny cytat Coco Chanel „nie ma brzydkich kobiet, są tylko te zaniedbane”… Nie dotyczy Francuzek ale innych nacji już tak. Same przyznacie, że dobrze ubraną np. Niemkę ciężko jest gdziekolwiek spotkać… My Polki codziennie odrabiamy lekcje stylu. Pani Jolanta Kwaśniewska, wg mnie, zapoczątkowała w Polsce styl i szyk…

Francuzki codziennie dbają o siebie, oczywiście przy użyciu ulubionych kosmetyków pielęgnacyjnych… A, że tych w kraju nad Sekwaną nie brakuje, wiemy od dawien dawna. Francuzki uczyniły rytuał… z dbania o siebie... Stosowanie wody termalnej czy wklepywanie o poranku ulubionego kremu do twarzy sprawia im przyjemność. Ponoć Francuzki sięgają po kosmetyki pielęgnacyjne już po 15. roku życia!  Może ich sekret młodości tkwi właśnie w takim zachowaniu? Tego nie wiem na pewno ale zwracam na to uwagę…

Francja to niewątpliwie kraina rarytasów w postaci wykwintnych win, pysznych serów i wartościowych owoców morza. Francuzi zwracają uwagę na to, co jedzą! Francuzki rzadko pozwalają sobie na śmieciowe jedzenie. Umiar i rozsądek pozwala im zachować szczupłą sylwetkę.

Czym jeszcze mnie zafascynowały? Ano tym,  że podobają się sobie, dopatrują się w swoim wyglądzie pozytywnych stron, podziwiają osoby z najbliższego otoczenia – na przykład mamę – a nie osoby z pierwszych stron gazet… Nie porównują się z innymi i nie próbują konkurować... Robią to, z czym dobrze się czują, i tym samym mniej się stresują...

Francuzki mają również doskonały sposób na zgrabną sylwetkę... Zamiast z komunikacji miejskiej, korzystają z roweru... Rowerem jeżdżą na uczelnię, do pracy czy po świeże bagietki do nieco oddalonej od domu piekarni… W parku siadają z ulubioną książką i odpoczywają od natłoku informacji, jaki gwarantuje dzisiaj komputer i internet…. Tym samym często się relaksują…


Zacytuję pewien fragment książki: 

„Obywatelki kraju wina i Coco Chanel potrafią znaleźć chwilę na to, aby wziąć głęboki oddech i powolnie delektować się w życiu tym co najlepsze.”

Niebywałe, że tak logiczne podejście do życia, jest na wyciągnięcie ręki… Relaksujmy się i dbajmy o siebie, tak jak to robią Francuzki… Mądre i piękne kobiety…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz