Ostatnio
zgłębiłam swoją wiedzę na temat najlepiej ubranych kobiet na świecie… Chodzi
oczywiście o Francuzki. Od wieków znane
z dobrego stylu, wyrafinowanego smaku… Zawsze dobrze ubrane, umalowane i
pachnące… Zawsze wyglądają perfekcyjnie… Niezaprzeczalnie mają wysublimowany
gust…
Cóż takiego mają w sobie, że w każdym momencie
wyglądają doskonale? Przyznam się,
że pierwotnie sadziłam, iż wydają ogromne pieniądze na ubrania, i że najpewniej,
u kosmetyczki, spędzają wszelki wolny czas… Otóż nie! Po przeczytaniu kilku książek, okazało się, że Francuzki wiedzą, czego chcą i wytrwale dążą
do osiągnięcia swojego celu. Zawsze skupione, odprężone, zrelaksowane, bez zbędnego
pośpiechu. Ich sposobem na piękny wygląd
jest slow life… Francuzki nie pędzą… Są świadome, że to klucz do
sukcesu. Wynoszą to z domu…
Nam Polkom ciężko pojąć taki stan rzeczy. Zawsze zabiegane, zawsze spóźnione, z tzw. „językiem
na brodzie”… Być może wynika to ze źle
zorganizowanego czasu? Tym tematem zajmę się kiedy indziej, bo właśnie
zgłębiam jego tajniki, aby móc Wam go przedstawić…
Ale wróćmy do tematu… Francuzki tworzą
ponadczasowe połączenia ubrań… Zawsze kierują się minimalizmem i elegancją…
Klasyka, ot co… Z obserwacji oraz badań wynika, iż Francuzki zawsze
zwracają uwagę na jakość, a nie na ilość! I tę zasadę Kochane powinnyśmy
sobie zapisać w naszych „kajetach”! Lepiej mieć w szafie trzy dobre rzeczy niż
dużo, tak naprawdę „byle czego”. Zauważcie, że stylistki również to podkreślają.
Francuzki dbają aby w ich strojach była nuta tajemniczości… Nie odsłaniają ciała, by przyciągnąć uwagę płci
przeciwnej… Używają apaszek, kolorowych rajstop, ciekawych dodatków… Francuzki poświęcają sobie czas, dlatego
wyglądają i czują się dobrze…
Pamiętacie słynny cytat Coco Chanel „nie ma brzydkich
kobiet, są tylko te zaniedbane”… Nie dotyczy Francuzek ale innych nacji już tak. Same przyznacie, że dobrze
ubraną np. Niemkę ciężko jest gdziekolwiek spotkać… My Polki codziennie odrabiamy
lekcje stylu. Pani Jolanta Kwaśniewska, wg mnie, zapoczątkowała w Polsce styl i
szyk…
Francuzki codziennie dbają o siebie,
oczywiście przy użyciu ulubionych kosmetyków pielęgnacyjnych… A, że tych w
kraju nad Sekwaną nie brakuje, wiemy od dawien dawna. Francuzki uczyniły rytuał… z dbania o siebie... Stosowanie wody termalnej czy wklepywanie o
poranku ulubionego kremu do twarzy sprawia im przyjemność. Ponoć Francuzki
sięgają po kosmetyki pielęgnacyjne już po 15. roku życia! Może ich sekret młodości tkwi właśnie w takim
zachowaniu? Tego nie wiem na pewno ale zwracam na to uwagę…
Francja to niewątpliwie kraina rarytasów w postaci wykwintnych win,
pysznych serów i wartościowych owoców morza. Francuzi zwracają uwagę na to, co jedzą! Francuzki rzadko pozwalają
sobie na śmieciowe jedzenie. Umiar i
rozsądek pozwala im zachować szczupłą sylwetkę.
Czym jeszcze mnie zafascynowały? Ano tym,
że podobają się sobie, dopatrują
się w swoim wyglądzie pozytywnych stron, podziwiają osoby z najbliższego
otoczenia – na przykład mamę – a nie osoby z pierwszych stron gazet… Nie porównują się z innymi i nie próbują
konkurować... Robią to, z czym dobrze się czują, i tym samym mniej się stresują...
Francuzki mają również doskonały sposób na zgrabną sylwetkę... Zamiast z komunikacji miejskiej, korzystają
z roweru... Rowerem jeżdżą na uczelnię, do pracy czy po świeże bagietki do
nieco oddalonej od domu piekarni… W
parku siadają z ulubioną książką i odpoczywają od natłoku informacji, jaki
gwarantuje dzisiaj komputer i internet…. Tym samym często się relaksują…
Zacytuję pewien fragment książki:
„Obywatelki kraju wina i Coco Chanel potrafią znaleźć
chwilę na to, aby wziąć głęboki oddech i powolnie delektować się w życiu tym co
najlepsze.”
Niebywałe, że tak logiczne podejście do życia, jest na wyciągnięcie ręki… Relaksujmy się i dbajmy o siebie, tak jak to
robią Francuzki… Mądre i piękne kobiety…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz