Wczoraj od rana byłam w skowronkach… Spojrzałam… słońce za
oknem, czyli zapowiadała się całodzienna praca w ogrodzie… „Odstres” zupełny…
Tak nazywam „nie myślenie” o cyferkach, o budżecie, o wielu innych notabene
ważnych sprawach…
Za tarasem zakładam nowy trawnik… Po ostatnim „buszowaniu”
kreta – zostałam to tego zmuszona… Tyle lat pracy poszło na marne… Ale są tego
i dobre strony… Oczekiwanie kiedy wzejdzie nowa trawa, jaka będzie, itd. ... Macieju
mam nadzieję, że rośnie Tobie konkurencja… Zobaczymy latem… Teraz musiałabym pokazać Wam tylko czarną ziemię, więc... Pozostawiłam
jeszcze miejsce na nowo posadzone maliny i truskawki, bo te „stare” już tego wymagają…
Po trawniku przyszedł czas na wykonanie ozdoby… na wejściowe
drzwi… Zawsze z wiązanek kwiatowych zostawiam w pudełku: odzyskane wstążki,
kokardy, różnego rodzaju drewniane dodatki… Później je wykorzystuję do
wianuszków na drzwi, do ozdób świątecznych, do domowych bukietów… Jak znalazł… Niejednokrotnie
przydały się również moim dzieciom na zajęcia techniczne… Także zastosowań jest
wiele… Polecam…
Przeszłam się po działce... Pięknie zakwitła forsycja... Krokusy kwitną ale ich "koniec" zbliża się wielkimi krokami... Za chwilę zakwitną tulipany... Pąki kwiatowe mają już czereśnie, wiśnie i brzoskwinie... Oby nie było przymrozków...
A wieczorem grill… Karkówka zaprawiona w marynacie z papryką,
sos czosnkowy, surówka z pomidorem, sałatą i ogórkiem w tle… I rodzinne rozmowy
do późnych godzin nocnych… Fantastycznie wykorzystany czas… Tym bardziej, że
ostatnio trochę zaniedbałam swoich domowników, z racji wyjazdów na studia… Ale
za moment je kończę czyli czas wspólnych śniadań, obiadów i kolacji wróci na
dobre…
Czy też tak spędzacie wolne chwile? Bo w życiu piękne są... tylko chwile... spędzone z rodziną i przyjaciółmi... Z uśmiechem na twarzy... I rozmowami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz