Niedziela... noc... wyjazd do Brukseli... Wczesne popołudnie... i witamy to miasto... Przedmieścia... Każda kamienica inna... Bez składu i ładu... Brud... Wszędzie worki ze śmieciami... Kolorowi ludzie... Campingi oddzielają pasy jezdni... Okna, a w nich firany brudne, nijakie, zaniedbane... Rozczarowanie... Gdzie ja jestem?
Bruksela powitała nas słońcem... z mojej perspektywy - tylko ono było zadowolone z naszej wizyty... Przejazd kolejnymi dzielnicami... Powrót do normalności... Piękne kamienice... Niestety śmieci pozostały oraz wszechobecny beton... Brak kwiatów i zieleni... Dlaczego tu jest tak ponuro?
Bruksela podzielona jest na 16 kwater... w każdej z nich rządzi inny włodarz, stąd brak ładu przestrzennego... Kamienice przeplatają się... Secesyjne z nowoczesnymi... Niektóre z nich nie pasują do całości... Taki urok tego miasta... Zieleni praktycznie nie ma... no może kilka drzew... jednak kłóci się to z moim pojęciem piękna danego miasta... Bo bez kwiatów, smutno po prostu...
Gdy idziemy górną Brukselą, budowle są piękne, choć zaniedbane... Naprawdę... Gro z nich pochodzi z XV wieku i późniejszych... Śliczne wykończenia... Filary... Kolumny... Kwieciste zdobienia... Niestety nie dba się o elewacje... Rzadko kiedy widać odnowioną fasadę...
Atomium... zbudowane z okazji Expo 1958 roku... 103-metrowa konstrukcja, pokazująca model kryształu żelaza... Miała służyć tylko przez rok... Stoi do dziś... Fantastyczna budowla... Siusiający chłopiec jest symbolem Brukseli... Pod presją emancypantek - powstała również siusiająca dziewczynka... Takie tu mają figurki - fontanny... Wszechobecne wystawy sklepowe z ichnią czekoladą... Niezapomniany smak...
Te wszystkie elementy sprawiają, że warto tu zagościć... Warto zobaczyć to miasto... miasto kontrastów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz